− Zwą mnie Dalibor… Jam człek prosty i Boga się boję. Nikomu krzywdy nie czynię. Pomiłujcie, Panie Wielmożny!
− Wiesz, kto to był i czemu cię napadł?
− To zbój od Raroga. Oni tym lasem rządzą. Tu nawet Krzyżak zbyt często nie chodzi. Chyba że komandą liczną.
W jednej chwili przez głowę skołowanego Młodziana przebiegły tysiące myśli. Jeszcze wczoraj w pierwszym odruchu złapałby gówniarza za kark i zawlókł do najbliższego szpitala psychiatrycznego. Tylko z powodu dzisiejszych zdarzeń, wciąż jeszcze stał w miejscu i przezornie rozważał inne opcje. „Nie… No, kurwa, chłopak jest dobry! W życiu nie widziałem lepszej improwizacji! Ale chyba jest świadomy, że ja nie jestem częścią przedstawienia!?” Komandos pochylił się energicznie nad dzieciakiem, chwycił go za włosy i wykrzyczał:
− Dość tego cyrku!!! Nie jestem w nastroju do głupich zabaw! Gadaj, gnojku, co za film tu kręcicie i gdzie jest reszta twojej ekipy?!!!